Wow! Niesamowicie spędzona druga polowa dnia. Do Szymbarku zajechaliśmy w samym szczycie upału. Szymbark jest w środku Polskich Kaszub. Jadąc tam niektórzy zauważyli podobieństwo i słyszało się „To jest jak polskie Kaszuby”, do czego w końcu trzeba było odpowiedzieć ze TO SA Kaszuby. Po dojechaniu szybko zrobiliśmy zbiórkę zastępami i każdemu dopełniliśmy do pełna wody wcześniej zakupionej. Poczym weszliśmy do głównego terenu Szymbarku gdzie od razu pierwsze 30 minut zostało spędzone czekając aż każdy skorzysta z łazienki bo ewidentnie o godzinie 14:30 każdej harcerce i harcerzowi bezwzględnie od wieku zachciewa się iść co łazienki. Po tej przerwie rozdzieleni na dwie grupy ruszyliśmy do zwiedzania.
Nasza grupa najpierw poszła oglądnąć najdłuższą deskę świata, która była cięta ręcznie i mierzy ponad 36 metrów. Dowiedzieliśmy się o trudnościach związanych z jej cieciem i transportem na Kaszuby, i że jest zanotowana w książce rekordów Ginesa jako najdłuższa deska świata.
Po desce wszyscy mieli okazje odwiedzić dom syberyjski, autentyczny, przywieziony z Syberii. Pan przewodnik bardzo ciekawo opowiadał historie związaną z syberyjczykami. Z polski podczas wojny było wywiezionych ponad 2-ch milionów polaków do Syberii. Obok domku był pociąg i wagony na torach które były używane do tego celu i są teraz częścią tej wystawy.
Po domku syberyjskim udaliśmy się do części wystawy nam bardzo bliską, ponieważ jest to dom z kanadyjskich Kaszub który został przewieziony w ubiegłym roku. Oprócz domku jest kaszubskie gazeebo, mniejszy domek, i duża wystawa o Kaszubach w Kanadzie, łącznie z częścią o harcerstwie, wraz ze zdjęciami na których niektóre harcerki i niektórzy harcerze są! Było to bardzo bliskie serca całej naszej grupie, i poczuli się bardzo dumni z tego ze to istnieje w Polsce i jest oglądane przez polaków. My się uczymy o Polsce, ale nigdy nam na myśl nie przyszło ze Polacy uczą się o nas!
Następnie zwiedziliśmy replikę autentycznego bunkra podziemnego w którym Gryf Pomorski przebywał. Jak wszyscy byli już w nim nagle zgasły światła i zaczęła się inscenizacja ataku bombowego która bardzo głośno bębniła przez głośniki. Na szczęście wszyscy przeżyli i opuścili bunkier bez żadnych ran.
Następną atrakcja był dom który jest zbudowany do góry nogami. Stal się on bardzo humorystycznym przeżyciem ponieważ na skutek efektu jaki on miał harcerki i harcerze w środku wpadali w ściany i sie przewracali. Jednak najpoważniejszą kontuzją to były może nadwyrężone struny głosowe od śmiechu.
Na zakończenie zwiedzania znaleźliśmy się w autentycznej Kaszubskiej kapliczce w której były kawałki z różnych historycznych katedr, deski z oryginalnego bunkra, oraz z innych zabytków. Przed wyjściem z kapliczki odśpiewaliśmy harcerską modlitwę i uczciliśmy wszystkich którzy polegli w bunkrach takich jakie widzieliśmy oraz podczas wojny minutą ciszy.
Po wyjściu podziękowaliśmy naszemu świetnemu przewodnikowi, Panu Tadeuszowi, hucznym Czuj Czuj Czuwaj! Ale to nie był koniec naszych przeżyć. Czego nie wiedzieliśmy to ze czekała nas niezapominalna kolacja z prawdziwą do serca kapelą Kaszubską! Posiłek ten był w pomieszczeniu całym z drewna, przy wielkich stołach, z dużym zawieszonym ogniskiem po środku. Przy wejściu już gościnnie powitały nas radosne wyczyny muzyczne grane na autentycznych Kaszubskich instrumentach. Atmosfera była nie do powtórzenia. Wszyscy zasiedli do stołów które w mgnieniu oka zapełniły się regionalnymi smakołykami… zupa z mięsem, smalec do świeżego kaszubskiego chleba, pyszne kiszone ogórki, oraz kiełbaski gotowe do smażenia. W krótkim czasie na około środkowego wiszącego ogniska znalazło się duże grono harcerek i harcerzy z kiełbaskami na patykach. Do kiełbasek każdy dostał jeszcze kiszkę z boczkiem i cebulką, a jakby to nie wystarczyło to jeszcze były placki ziemniaczane. Każdy najadł się do syta ale harcerze i harcerki również mieli okazje spalić cześć tych kalorii ponieważ kapela świetnie grała i zapraszała do tańca… z zaproszenie którego sporo harcerek i harcerzy skorzystało. Kapela podczas obiadu również pokazywała młodzieży ich instrumenty i tłumaczyła na jakiej zasadzie one pracują. Po zakończeniu posiłku i odśpiewaniem modlitwy zdecydowaliśmy się podzielić z naszymi gospodarzami i kapelą piosenką która nam jest bliska i która została stworzona u nas w Kanadzie przez jednego z naszych własnych instruktorów – „Kaszubskie Noce”. Kapela była wyraźnie wzruszona tym gestem bo nam pięknie podziękowali i chwalili naszą młodzież polsko-kanadyjską za takie utrzymywanie polskości. Pana, który przemawiał po piosence i dziękował nam, wzruszyło do łez że tak daleko za oceanem istnieją Kaszuby które na nas maja taki wielki wpływ i są tak dużą częścią naszego życia. Zauważyłem też że jak przepowiadał to niejednej i niejednemu z nas stały łzy w oczach. Był to naprawdę bardzo serdeczny i szczery moment dla wszystkich. Opuściliśmy Szymbark z mieszanymi uczuciami… smutkiem ze już musimy odjeżdżać od tak miłych gospodarzy i takiego zdumiewającego miejsca, i radością ze mięliśmy okazje to miejsce zwiedzić i ze będziemy na zawsze mieli takie mile wspomnienia z tego dnia.
Do hotelu wróciliśmy około 20:00 i daliśmy młodzieży wolny czas do 21:15 w którym mogła iść na lody, ale tylko zastępami i ze zrozumieniem ze musza wrócić na czas i zameldować się. Wszyscy wrócili na czas oprócz jednego zastępu harcerek. Będziemy mieć jutro przez ten zastęp ładnie wysprzątane autobusy po podróży do Torunia. Od 21:15 do 22:30 był czas na pakowanie się, poczym kadra zrobiła sprawdzian pokoi i upewniła się ze każdy jest spakowany i gotowy na jutrzejszy dzien.
Jutro podroż do Torunia, zwiedzanie tego pięknego miasta, i nowy hotel na ostatnia noc. No i ma się w końcu zacząć ochładzać!! Do niedzieli niskie temperatury w nocy mają spaść nawet do około 11 stopni! Może w końcu raz uda nam się założyć długie spodnie.
Zdjęcia z dzisiejszego dnia można zobaczyć tutaj: 22 lipiec 2010
Czuwaj!
Rafal
P.S.
Miałem mały problem z polską trzcionką i komputerem, a potem Internetem w hotelu co opóźniło ten wpis do kroniki i nie był wczoraj jak przewidywałem. Proszę o cierpliwość jeżeli niektóre wpisy będą opóźnione, moim priorytetem na tej wycieczce jest młodzież i obowiązki związane z wycieczką, kronikę staram się dodatkowo prowadzić regularnie i kiedy mogę (te długie przejazdy autobusem po polskich drogach się przydają w tym wypadku) ale mogą być z rożnych powodów czasami przerwy w uzupełnianiu.